dojazd
Komentarze: 0
Jechałam dziś pociągiem podmiejskim do W-wy. Było wcześnie rano. Tabor był za krótki, był straszny ścisk. Rzadko mi się to zdarza, ale o mały włos a bym zemdlała. Szybko wysiadłam na Ochocie. Dopiero kiedy poczułam szczypiący mróz pomyślałam, że warto się ruszyć. Wtedy nadjechał 2 pociąg - zupełnie pusty...
Pomimo takiego początku dzień okazał się całkiem udany. Praga pięknie dziś pachniała czekoladą (zapach unosi się czasem z fabryki Wedla). Idąc do domu jadłam oscypka prosto z Krynicy Górskiej, jak zapewniała sympatyczna pani na targowisku. Tuż koło domu zobaczyłam lecącego bażanta. !NOTKI!
Dodaj komentarz